Trybunał grzecznie o islamskich zasłonach

18-07-2017

W kilku państwach Europy przyjęto regulacje zabraniające zasłaniania twarzy w miejscach publicznych. Przepisy sformułowano przy użyciu neutralnego języka, ale nie ulegało wątpliwości, że zakaz odnosi się – i w praktyce ma zastosowanie – do zasłon noszonych przez muzułmańskie kobiety. Nie dotyczy on chust, lecz zasłon, takich jak burka czy nikab. We Francji, która pierwsza przyjęła takie przepisy, za naruszenie zakazu grozi grzywna do 150 euro. Sąd może też nakazać, by sprawczyni wzięła udział w „obywatelskim szkoleniu” mającym ją wdrożyć w wartości republikańskiego państwa i powstrzymać od recydywy. Dużo poważniejsze sankcje grożą osobom zmuszającym do noszenia zasłon. Można je ukarać grzywną do 30 tys. euro, a nawet posłać na rok do więzienia. Gdy czyn dotyczy osoby niepełnoletniej, jest to już grzywna do 60 tys. euro i do dwóch lat pozbawienia wolności. W Belgii, chronologicznie drugim kraju zabraniającym zasłon, grzywna jest dużo niższa (15–25 euro), ale recydywistka może trafić do więzienia na czas do 7 dni. Ograniczone zakazy, dotyczące tylko pewnych miejsc (np. urzędy, szkoły) lub konkretnej zasłony (burka), wprowadzono w Szwajcarii, Bułgarii, Holandii i Lombardii. W grudniu 2016 r. kanclerz Merkel powiedziała, że wprowadzenie zakazu zasłon „byłoby dobre dla Niemiec”.

Jak do tych ograniczeń odnosi się Europejska Konwencja Praw Człowieka? Noszenie uzasadnianych przekonaniami religijnymi zasłon stanowi niewątpliwie element korzystania z wolności religii (art. 9). Można go też łączyć z prawem do życia prywatnego (art. 8).

Do strasburskiego trybunału trafiło w przeszłości wiele skarg z Turcji, gdzie – przed dojściem do władzy Recepa Erdoğana – istniał zakaz noszenia nawet islamskich chust w urzędach, szkołach oraz na uczelniach. W żadnej ze spraw nie dopatrzono się złamania konwencji. Trybunał uznał, że w Turcji, gdzie większość mieszkańców to muzułmanie, władze mogły wprowadzić zakaz po to, by… chronić przekonania religijne. Otóż chusta nie jest nad Bosforem powszechnie noszona. Czyni to tylko część muzułmanek, ale w islamskim środowisku zgoda na tę mniejszościową praktykę w miejscach kojarzonych z państwem (urzędy, szkoły) mogłaby zostać użyta do presji na kobiety, które chust nie noszą, by je wbrew sobie i swoim przekonaniom założyły. Dodatkowo hasło „powrotu chusty” jest elementem programu islamskich partii politycznych, trudnego do pogodzenia z wartościami konwencji i otwartego demokratycznego społeczeństwa. Innymi słowy, zakaz chusty był uzasadniony i proporcjonalny, by chronić porządek publiczny i prawa innych osób – nienoszących chust.

W Europie kontekst kulturowy jest diametralnie inny niż w Turcji. Społeczności muzułmańskie, aczkolwiek rosnące, są w mniejszości. Zasłony nosi znikoma liczba mieszkających tu muzułmanek. We Francji szacowano, że robi to najwyżej 2 tys. kobiet. Nie ma też islamskich partii, które walczyłyby o wprowadzenie prawa religijnego i powrót do islamskich praktyk. Co więcej, zakaz noszenia zasłon nie dotyczy pewnych „państwowych nisz” (urzędy, szkoły), lecz wszystkich miejsc publicznych.

Ingerencja w prawo zarówno do wolności religii, jak i do prywatności musi realizować co najmniej jeden z wyraźnie określonych w konwencji celów. Do sytuacji we Francji czy Belgii nie da się zastosować konstatacji z tureckich skarg o chusty, że zakaz służył ochronie porządku publicznego (gdy aktywne i silne były partie islamskie) i praw innych osób (kobiet nienoszących zasłon). Skoro zakładanie zasłon jest marginalne, nie ma powodu do obaw, że ta praktyka działa przymuszająco na inne kobiety. Nie sposób też przyjąć, że tą „inną osobą”, którą ingerencja (zakaz) ma chronić, jest sama kobieta zakładająca zasłonę. Te, które wniosły skargi przeciwko Francji i Belgii, jednoznacznie oznajmiały, że noszenie zasłony to ich przemyślany wybór

W wydanym przez Wielką Izbę w 2014 roku wyroku S.A.S. przeciwko Francji (skarga nr 43835/11) trybunał orzekł, że „innymi osobami”, których prawa zakaz miał chronić, są teoretycznie wszyscy „niezakryci” członkowie społeczeństwa. Innymi słowy, pokazanie twarzy innym jest warunkiem „życia razem” (fr. vivre ensemble), wstępem do społecznych interakcji. Sędziowie nie zgodzili się natomiast z tym, że niezakrywanie twarzy miało służyć ochronie porządku lub bezpieczeństwa publicznego, bo francuskie władze nie wskazały na istnienie jakichkolwiek zagrożeń dla tych dóbr. Ostatecznie nie uznano, że doszło do naruszenia konwencji, bo możliwym do wymierzenia łagodnym sankcjom finansowym nie można zarzucić nieproporcjonalności. Dwa nowe wyroki (z 11 lipca 2017 r. w sprawach Dakir przeciwko Belgii oraz Belcacemi i Oussar przeciwko Belgii, skargi nr 4619/12 i 37798/13) także nie mówią o złamaniu konwencji, mimo że dopuszczona przez krajowe prawo sankcja może polegać – w przypadku recydywistki – na pozbawieniu wolności do 7 dni. Choć wszyscy sędziowie zgodzili się co do konkluzji werdyktu, różnią się już w kwestii uzasadnienia. Trzech sędziów dołączyło do wyroku zdanie równoległe, gdzie piszą, że sankcja wolnościowa mogłaby się okazać nieproporcjonalna. Ostatecznie wszystko będzie zależało od okoliczności konkretnego przypadku.

Jestem daleki od zachwytu argumentacją zastosowaną przez trybunał. Pojęciu „życia razem” brakuje precyzji i może ono posłużyć jako narzędzie do uzasadniania wielu „obywatelskich” zakazów oraz nakazów. Wydaje się, że trybunał nie chciał dokonać dwóch innych wyborów. Pierwszy polegałby na uznaniu, że doszło do naruszenia konwencji, drugi oznaczałby użycie najmocniejszego argumentu: mówiącego o nadużyciu prawa do skargi (art. 17). Konwencja zabrania wykorzystywania chronionych przez nią praw i wolności do podważania demokratycznego ładu oraz towarzyszących mu wartości. Dlatego np. wolność słowa nie obejmuje wypowiedzi nazistowskiej, rasistowskiej czy komunistycznej. Analogicznie można było orzec, że wolność religii nie chroni praktyk, które świadcząc o gorszej pozycji kobiety, są wątpliwe w kontekście równości ludzi i przysługującej im identycznej godności. Trybunał mógł się odwołać do tez z wcześniejszych wyroków dotyczących islamskich partii, których ideologie uznał za sprzeczne z Konwencją, m.in. ze względu na nierówne traktowanie płci, czego ilustracją były chusty i zasłony u kobiet. Ostatecznie postanowił pójść bezpieczniejszą, jego zdaniem, trzecią drogą. Wyszło, jak wyszło. Nieprzekonująco i słabo. Ale grzecznie.

Ireneusz C. Kamiński

CAŁOŚĆ WYROKU

CAŁOŚĆ WYROKU

Tagi: